RAPORT: 25 edycja Jubileuszowa Mosonshow 2023 21-23.04.2023

Mosonshow nazwa, która elektryzuje wszystkich modelarzy, Mekka, Watykan modelarski. Konkurs na którym trzeba być. W tym roku odbyła się jubileuszowa edycja 25. Ćwierć wieku, jakby niebyło, zgromadziła 3025!!! sztuk modeli ponad 800 modelarzy z całego świata. Największa grupa modelarzy była z Włoch, później Węgry, Czechy, Polska, Słowacja, takie TOP 5.

Ostatni raz byliśmy w 2019 roku, później była pandemia, a w tamtym roku nie daliśmy rady się wybrać. Jednak nadszedł wyczekiwany piątek 21 kwietnia, z Nowego Targu wyruszyliśmy już o 10 rano w składzie Grzegorz , Piotr, i dwóch Marcinów jeden z Krakowa, drugi z Zakopanego, a Łukasza mieliśmy zgarnąć w Bratysławie.

Piątek

Podróż minęła nam bardzo szybko, no ale fajne towarzystwo to i czas ciekawie leci. Na miejscu byliśmy już o 15. W miejscu naszego noclegu DunaÁgi Vendégház w Dunakiliti, przywitały nas najpierw dwa psy a później pani właścicielka. Obiekt fajny i godny polecenia.

Jeszcze tego samego dnia udaliśmy się do Mosonmagyaróvár oddalonego o 11km, aby zostawić zarejestrowane modele, spotkać się ze znajomymi i udać się na małe zakupy / wiadomo Psi Siur musiał być :D, ostre papryczki (chociaż niewiem czy był to dobry pomysł) i Tokaje/. Oczywiście już po przybyciu na sale UFM ARÉNA Rendezvények udałem się do Jána Moravčíka i Lukasa Kvietoka, gdzie moi wspaniali przyjaciele mieli już rozłożone specjalne miejsce dla internetowego portalu modelarskiego Eastmodels.sk.

Po 19 natomiast wraz z Marcinem udaliśmy się do restauracji Korzó Étterem , gdzie odbywała się również spotkanie ambasadorów portalu, krótko powiem , było świetnie, a kelnerki uwijały się jak szalone po NUKA COLA .

Sobota

Obudziły nas dziwne odgłosy wczesnym porankiem, nie był to samoloty, ani wyjące wilki, ani trzeszczący licznik Geigera, a to jeden z naszych towarzyszy podróży dawał mocno porannym wokalem, niczym lądujący Globmaster C-17.

Śniadanko i kierunek Mosonshow, wreszcie po 4 latach jesteśmy znów na największym konkursie na świecie.

Małe spotkanie ambasadorów.

Niesamowite miejsce i mnóstwo niesamowitych ludzi z całego świata. Giełda modelarska na która zjawiła się cała masa producentów modelarskich i sklepów, można było naprawdę stracić dużo euro, ale za to wyjść z uśmiechem na twarzy /nasz kolega Marcin był uśmiechnięty od ucha do ucha jak go spotkaliśmy , wypchany plecak i reklamówka z modelami/. Idąc na obiad, rzuciła nam się jedna z ulic niedaleko hali, tyle razy tam przechodziliśmy, a dopiero teraz zauważyliśmy , ulica Zsigmond Moricz /to węgierski pisarz, dziennikarz, redaktor, jedna z najważniejszych postaci 20-wiecznej realistycznej literatury prozatorskiej/ taką nazwę ma ulica, ale my po swojemu stwierdziliśmy że to na pewno na cześć naszego towarzysza podróży z Krakowa Marcina Sigmunda /Moricz Zsigmond/ , nazwali jedna z ulic.

Obiadek jak zawsze w ulubionej restauracji Ambrózia étterem és kávéház, po obiadku palinka / smak dosłownie niebo w gębie/, spacerek po mieście i znów na halę.

Serca biły mocniej gdy na stolach sędziowskich nasze modele zostały dosłownie wzięte pod lupę, zobaczymy jutro na wynikach, czy coś wygramy czy wrócimy na tarczy.

My też mieliśmy swoje nasze Grand Prixy i zostawiliśmy przy wybranych przez nas modelach. Miłym zaskoczeniem było dla nas, ponieważ jeden z modelarzy podszedł do nas póżniej i podziekował za nagrode i lokalne nasze piwo CIUPAGA. Jak się okazało przyznaliśmy koledze modelarzowi , który do Moson przybył aż z Południowej Ameryki, Chile.

Na nasz noclegu wracaliśmy w świetnych nastrojach.

Niedziela

Pobudka po 6 rano /tym razem bez odgłosów bombardowania/, pożegnanie się z sympatycznymi właścicielami obiektu i kierunek Moson. Dobry czas żeby w końcu na spokojnie przeglądnąć prace modelarzy, porozmawiać ze znajomymi. Udało mi się nagrać krótki filmik zapraszający do Nowego targu na nasz konkurs z Egresi Lídia, córką organizatora, przesympatyczna kobieta, mieszkająca obecnie w Polsce. Oczywiście zaproszenie jest w języku węgierskim i polskim. Obiecała że w maju pojawi się u nas na naszym konkursie IVPFM Ciupaga.

Równo z zegarkiem w ręku o 13:30, zaczęło się słynne odliczanie i niczym konie na wyścigu modelarze ruszyli pakować swoje prace /wyglądało to jak horda zombie rzucająca się jeszcze na żywego człowieka/ , ponieważ na godzinę 15:00 zaplanowane było rozdanie nagród.

My na ceremonie rozdania i zakończenia konkursu nie zostaliśmy, jak to się mówi gonił nas czas, gdyż Marcin wracał do Krakowa , a Łukasz znów wieczorem kierunek Austria.

W przyszłym roku bierzemy dodatkowy nocleg i wracamy w poniedziałek.

Poprosiliśmy znajomego że gdybyśmy zdobyli wyróżnienie to w naszym imieniu miał odebrać medale.

I w trakcie jazdy dostajemy wiadomość , TAK , udało się , wracamy z tarczą, Grzegorz srebro Samolot C130 Hercules i brąz za GMC SnowKiller w kategori pojazdy Cywilne , natomiast Marcin złoto za Churcill Avre w 1/72 AFV wineta i diorama i jego córka również złoto w kategorii najmłodszych. za figurkę.